IO to film, który bazuje na emocjach i jest bardziej doświadczeniem kinowym niż obserwacją treści. W pierwszej kolejności oddziałuje na poziomie zmysłowym, bliżej mu do poezji niż prozy. Wymaga od widza uważności i skupienia, wrażliwości, a także przygotowania do odbioru filmu bez wyraźnie zarysowanej akcji. Świat widziany oczami osiołka wyraźnie zmierza ku zagładzie. Oglądamy siebie oczami zwierząt; nasza brutalność, głupota, pazerność i inne ludzkie przywary sprawiają, że człowiek zdaje się być najgorszym z żyjących stworzeń, a zwierzę stanowi tu mocny kontrast do gatunku ludzkiego. Ilość problemów współczesnego świata, jakie pojawiają w filmie, jest imponująca - istnienie cyrków, podziały klasowe, migracje, hodowla zwierząt, konflikty między ludźmi, konsumpcjonizm. O każdej z tych spraw można porozmawiać, stawiając ciekawe pytania problemowe, np. jakie jest źródło konfliktów między ludźmi? Jaka jest natura człowieka? Czy jesteśmy w stanie stworzyć lepszy świat? Film może stanowić podłoże do rozważań nt. człowieczeństwa i tego dokąd zmierza świat. Może być również pretekstem do rozmowy o prawach zwierząt: wykorzystywaniu zwierząt w cyrkach, losie zwierząt hodowlanych a także wegetarianizmie. Jego wartość edukacyjna to przede wszystkim uwrażliwienie na los zwierząt ale też skłonienie do refleksji nt. kondycji współczesnego człowieka. Olga Tokarczuk powiedziała o IO: „Ten film czyni nas lepszymi”. Warto dać mu tę szansę.
Film oceniało 4. ekspertów ZEF. Eksperci rekomendujący film: Karolina Giedrys-Majkut, Iwona Kwincińska, Jolanta Synowiec |
Film przesycony jest nastrojem niepokoju, który ma oddawać dezorientację opuszczonego, wędrującego zwierzęcia. Reżyser buduje tę atmosferę poprzez oszczędność informacji i dialogów, a także przez poetyckie obrazy, w których pojawia się mocne, czerwone światło i zagadkowe przedmioty, postacie. Wiele scen pokazuje przemoc wobec zwierząt, a także brutalność ludzi wobec innych ludzi (scena pobicia przez kiboli, morderstwo kierowcy tira, okrucieństwo wobec zwierząt hodowlanych). Dla osób wrażliwych na krzywdę zwierząt może być zbyt trudny w odbiorze.
„IO” to zapierająca dech w piersiach odyseja, porywające kinowe doświadczenie i nakręcony z imponującym rozmachem obraz współczesnego świata. Film Jerzego Skolimowskiego stał się sensacją festiwalu w Cannes, skąd wyjechał z Nagrodą Jury. Opowieść o nas samych, odbijających się w wilgotnych oczach pewnego osiołka, zachwyciła artystyczną brawurą i młodzieńczą energią, choć firmuje ją swoim nazwiskiem 84-letni mistrz europejskiego kina.
Historia „IO” za sprawą niezwykłego zwierzęcego bohatera wykracza poza ludzką perspektywę, ale to przede wszystkim film głęboko humanistyczny – manifest w obronie tego, co pozostało w nas niewinne. Podróż, w jaką zabiera nas Skolimowski, wiedzie przez całą Europę: od cyrku przez stadiony i parkingi dla tirów, po pałace. Od głupoty, przez przemoc, po przebłyski dobra i solidarności. Ten portret zbiorowy, który jednak nie traci z oczu pojedynczej mrówki, łączy realistyczne i wizjonerskie, przyziemne i metafizyczne, krytyczne i empatyczne. Swoim rozmachem przypomina najwspanialsze obrazy Hieronima Boscha i Pietera Bruegla.