Tori i Lokita to film, który na długo zapada w pamięć. Dotyka niezwykle aktualnych problemów: nierówności społecznych, wyzysku, imigracji zarobkowej, globalizacji. Zadaje trudne pytania o sens życia i istotę człowieczeństwa. Jest to wciągające, surowe i przejrzyste kino, realizm społeczny dojmujący i dający do myślenia. Film opowiada o przemocy fizycznej, psychicznej i ekonomicznej, jakiej doświadcza dwoje młodych ludzi - imigrantów z Afryki - którzy postanowili uważać się za rodzeństwo i tak siebie rzeczywiście traktują. Dardenne’owie pokazują Europę jako miejsce nieprzychylne imigrantom, wciągające ich w pułapkę życia, od którego nie można uciec. W dodatku, ciemiężycielami bohaterów okazują się być również przedstawiciele ich własnej grupy etnicznej. Mimo pesymizmu filmu, jest w nim jakiś rodzaj trudnej nadziei. Dardenne’owie wierzą w więź, łączącą naszych bohaterów, która wynikała z pragmatyzmu, a okazała się mieć siłę prawdziwej miłości. Tori i Lokita może stanowić niezwykle ciekawy przyczynek do debaty na temat kolonializmu i jego konsekwencji, na temat sytuacji migrantów w Polsce, Europie i na świecie. Z filmu można się dowiedzieć, jak wygląda przemycanie ludzi z innych kontynentów do Europy, jak uzależnia się migrantów od grup przestępczych. Widać też, jak wytwarzane są narkotyki i jaką cenę płaci się za ich rozpowszechnianie. Dowiemy się dużo o współczesnej Europie, która wciąż nie radzi sobie z kryzysem emigracyjnym. Tori i Lokita stają się symbolem tego, jak wyglądają losy przybyszów, których tak naprawdę nikt nie chce. Za pomocą filmu można też nawiązać do wojny w Ukrainie oraz opowiedzieć o tym, co dzieje się na naszej granicy z Białorusią. Dlaczego jednych migrantów traktujemy lepiej niż innych? Film opowiedziany jest bardzo prostymi środkami. Twórcy stosują dużo zbliżeń, sprawiając, że atmosfera staje się jeszcze bardziej duszna i przytłaczająca. Kamera niemal cały czas podąża za dziećmi, niewiele jest tutaj przestrzeni. Taki sposób prowadzenia kamery, niemal całkowity brak muzyki i naturszczycy w głównych rolach, pozwalają widzowi „wejść w skórę” bohaterów i niemal fizycznie odczuć ich bezradność w sytuacji bez wyjścia. Film dla dojrzałego odbiorcy; wskazane jest wprowadzenie do filmu i dyskusja po jego obejrzeniu. Film oceniało 3. ekspertów ZEF. Eksperci rekomendujący film; Agata Hofelmajer-Roś, Iwona Kwincińska, Karol Szafraniec |
Cały film jest opowieścią o przemocy i wyzysku. Dzieci handlują narkotykami, są wyzyskiwane seksualnie (bez pokazywania szczegółów), są dyskryminowane ze względu na pochodzenie, żyją w atmosferze strachu i zagrożenia.
Tori jest małym chłopcem, Lokita zaledwie nastolatką, oboje uciekli przed przemocą i biedą z Afryki Zachodniej i chcieliby razem ułożyć sobie życie w Belgii. Obojętność imigracyjnych urzędników, rodziny domagające się wsparcia i długi zaciągnięte u przemytników spychają jednak bohaterów w szarą strefę, gdzie do eksploatowania pozbawionych opieki i praw dzieci przyłączają się przestępcy. Podejrzani dla urzędów, bezbronni wobec przemocy, chłopak i dziewczyna mają tylko siebie. Tori i Lokita to opowieść o odwadze i nadziei, których nie sposób złamać. O sile przyjaźni w świecie, który niszczy więzi, o wartości wzajemnej troski, choć wokół liczą się tylko pieniądze.
Film braci Dardenne lśni wewnętrznym światłem i emanuje ciepłem – a to za sprawą odtwórców głównych ról. Debiutujący na ekranie Joely Mbundu i Pablo Schils stworzyli postaci, które przemawiają do serc i do sumień. Tori i Lokita chcą bezpieczeństwa i spokoju, chcą być razem. Czy to naprawdę aż tak wiele?